wtorek, 9 listopada 2010

Wylot z Wrocławia

Linie lotnicze - wylot z WrocławiaSwoje wakacje jak zawsze planowałam spędzić u babci. Błogi spokój na łonie natury to najlepszy sposób na wypoczynek zwłaszcza po całorocznej harówce na Uczelni. Jednak w ostatniej chwili przypadkowo natrafiłam na ofertę wyjazdu za granicę. Dobrze płatna praca, dodatkowo perspektywa podszkolenia sobie języka wydały mi się tak zachęcające że bez chwili zawahania zgodziłam się. Dopiero później uświadomiłam sobie, że przecież rodzina, chłopak, znajomi…wszystko musiałabym zostawić. „To tylko trzy miesiące” -pomyślałam. Jednak nie okazało się to takie proste mój chłopak początkowo protestował. Po długiej rozmowie jednak zgodził się na mój wyjazd.

Przygotowywałam się do wyjazdu przez dwa tygodnie. Nie było we mnie stresu dopiero na dzień przed rozbolał mnie brzuch, czułam że tak naprawdę nie chcę jechać, ale było już za późno nie mogłam się wycofać, wszystko było już nagrane. Pożegnałam się z wszystkimi i następnego dnia wyruszyłam na lotnisko do Wrocławia. Wylatywałam z Wrocławia ponieważ żadna linie lotnicze nie oferowały wylotu do miejsca mojego przeznaczenia z bliższego lotniska. Po drodze nękały mnie wątpliwości. Ogarnął mnie tak wielki stres, że pamiętam tylko urywki, kiedy to odprawiam bagaż, czekam na samolot, aż wreszcie z nim siedzę, a moje ciało przechodzą dreszcze. Po dwóch godzinach byłam na miejscu. Z lotniska odebrał mnie mój nowy szef. Zawiózł do mojego tymczasowego mieszkania. Było bardzo późno nocy więc zmęczona położyłam się spać. Następnego ranka kiedy otworzyłam oczy ogarnął mnie lęk dookoła obce ściany, perspektywa poznawania nowych ludzi i konieczność rozmowy po angielsku przerażała mnie. Pierwsza wizyta w knajpie, poznawanie pracowników, menedżerki oraz zakresu swoich obowiązków. Pamiętam to jak przez mgłę nic nie rozumiałam język zdawał się mnie przerastać brzmiał obco, wtedy to nastała pierwsza chwila załamania.

Wieczorem gdy siadałam na kanapie, ogarniał mnie smutek i tęsknota. Dodatkowo dobijał mnie brak Internetu, sms kosztujący 57 groszy, był dla mnie zbyt dużym wydatkiem, więc kontakt z rodziną okazał się minimalny. Po dwóch tygodniach chodzenia z zapłakanymi oczami, postanowiłam wziąć się w garść, zażądałam Internetu, zaczęłam dopytywać o sposób przygotowywania dań. Zaczęłam po powrocie do domu intensywnie uczyć się dodatkowo angielskiego układać sobie co chcę powiedzieć. Po tygodniu dostałam Internet, nauczyłam się swojej pracy i zaprzyjaźniłam z pracownikami. Wszystko zaczęło malować się w różowych kolorach. Zarobki pozwalały mi na normalne życie a kontakt z chłopakiem przez Internet może nie był szczytem marzeń ale to na pewno lepsze niż sporadyczne wiadomości tekstowe na komórce. Czas, który początkowo płynął powoli, po miesiącu zaczął uciekać błyskawicznie tak że nim się obejrzałam trzeba był ponownie szukać jakiś linii lotniczych by powrócić do ojczyzny.

Linie lotnicze - wylot z Wrocławia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz