Znalazłem sobie mały i cichy hotelik na obrzeżach miasta, ponieważ ponad wszystko cenię sobie spokój i ciszę wieczorem oraz o poranku. W pierwszym dniu postanowiłem rozejrzeć się po okolicy, pospacerować, poobserwować ludzi.
Na kolejne dni zostawiłem sobie wizytę w Muzeach, których w Glasgow jest kilka i to nie byle jakich, bo takie budynki jak Glasgow School of Art., czy Muzeum i Galeria Sztuki Kelvingroove są wręcz finezyjne pod względem architektonicznym, nie mówiąc już o ich zawartości. Bardzo ciekawym muzeum jest także Muzeum Transportu, które posiada niezwykle bogatą kolekcję różnej maści pojazdów, od wózków dla dzieci, po modele okrętów, taka kolekcja świadczy o tym jak bogate w eksponaty są owe budynki w Glasgow. Mile zaskoczył mnie fakt, że wstęp do Ogrodu Botanicznego, w którym można znaleźć wiele ciekawych gatunków roślin tropikalnych czy stepowych, wstęp jest bezpłatny. Miejsce ma charakter bardzo wypoczynkowy.
Wieczorem, po ciężkim dniu obfitującym w wiele atrakcji turystycznych, należało by zrelaksować się w jednym ze szkockich knajp i napić się oryginalnej smacznej Whisky, a w tym mojego ulubionego Johnniego Walkera. Jeśli chodzi o wybór piw, Szkoci także nie mają się czego powstydzić, wybór jest naprawdę wielki, przy czym każdy jeden wyrób alkoholowy z ich kraju jest niesamowicie smaczny, chyba każdy piwosz przyzna mi rację. Ostatnią kwestią którą dane było mi ocenić w tym kraju, to kuchnia, która znana jest z maślanego chrupkiego pieczywa o nazwie shortbread, a typowe szkockie śniadanie szczególnie przypadło mi do gustu, ponieważ strasznie lubię owsiankę, czy też smażone jajka na bekonie, pycha :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz